Dotąd kremy ochronne kojarzyły mi się z kosmetykami używanymi bardziej z konieczności, jaką narzucają nam warunki pogodowe, aniżeli z takimi, których używa się z przyjemnością. Wiadomo, ciężka, tłustawa warstwa na twarzy nie sprzyja estetycznemu wyglądowi i jest tylko dodatkowym powodem, dla którego częściej trzeba spoglądać podejrzliwym wzrokiem w lusterko. Zdarzają się jednak kosmetyki, które w swoim gatunku łamią pewne obyczaje i ten krem jest jednym z nich.

Już czytając opis kosmetyku można uznać go za ciekawy preparat: ma on zarówno chronić i nawilżać skórę, jak i regenerować, ujędrniać, działać przeciwzmarszczkowo oraz antyalergicznie. Przeznaczony jest dla osób o suchej, wrażliwej, bądź naczynkowej cerze i jego stosowanie zaleca się nawet w mocno niekorzystnych warunkach atmosferycznych. Moim zdaniem te informacje są naprawdę rzetelne i oddają charakter tego kosmetyku.

Specyfik ma postać gęstego kremu, którego zaledwie odrobina wystarczy na pokrycie całej twarzy. Przy aplikacji krem trochę się maże, ale wystarczy pozostawić go na skórze na kilkanaście sekund, by mógł się dobrze wchłonąć. Warstwa, jaka pozostaje na skórze jest dobrze wyczuwalna, ale nie stwarza uczucia maski – wręcz przeciwnie – ochronny film daje poczucie komfortu, zarówno w pomieszczeniu, jak i na mrozie. Do tego nie ma tendencji do „spływania”, gdy tylko wejdziemy do ciepłego budynku – krem pozwala skórze oddychać.

Wielką zaletą jest to, że ma lekkie działanie matujące – na tyle skuteczne, by strefa T została zdyscyplinowana na wiele godzin. Do tego fantastycznie nawilża, regeneruje i ogólnie robi wszystko, by skóra wyglądała zdrowo, bez ingerencji bibułek matujących i korektora. Krem prócz efektu matowania robi z nasza skórą jeszcze jedną bardzo fajną rzecz: koi i rozjaśnia, wyrównując koloryt. Przekonają się o tym szczególnie osoby o wrażliwej, naczynkowej cerze – pojawiające się u mnie miejscowo zaczerwienienia pod wpływem tego kremu bledną i angażowanie preparatu maskującego staje się zbędne. Krem nie uczulił mnie, nie podrażnił skóry ani nie spowodował wysypu niezbyt twarzowych „niespodzianek”. Co więcej, zadowolona jest z niego również moja mama, która z racji wieku i typu skóry ma inne wymagania. Twierdzi jednak, że po tym kremie ma bardzo gładką i dobrze nawilżoną cerę.

Opakowanie kremu to solidny słoiczek (50 ml), którego plusem jest estetyka wykonania i dodatkowe ochronne wieczko pod zakrętką jako zabezpieczenie zawartości. Zapach kremu jest ziołowy, może niekoniecznie wyszukany, ale mało intensywny – znika w chwilę po nałożeniu kremu, czyli dokładnie tak, jak powinno być.

Nie ukrywam, że działaniem tego kremu jestem wręcz zachwycona. Niezwykła jest jego skuteczność w ochronie i pielęgnacji a także uniwersalność (jako jeden z nielicznych pasuje zarówno mnie i mamie). Cena nie jest niska, ale biorąc pod uwagę zarówno działanie, delikatność i wydajność stwierdzam, że naprawdę warto go mieć.

Skład: Aqua (Water), Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Caprylic-Capric Triglyceride (C8-C10 Triglyceride), Cetearyl ALCOHOL, Sorbitol, Glycerin, Zea mays (Corn Starch Modified), Propylene Glycol, CLINTONIA BOREALIS (CLINTONIA EXTRACT), Aloe barbadensis (Aloe vera gel), Octyl Methoxycinnamate (Octinoxate), Sodium Cetearyl Sulfate, Chamomilla recutita (Matricaria Extract), Panax ginseng (Gingeng Extract), Pyrus malus (Apple Extract), Prunus persica (Peach Extract), Triticum vulgare (Wheat Extract), Hordeum vulgare (Barley Seed Extract), Hydrogenated polyisobutene (Squalane), Butyl Methoxydibenzoilmethane (Avobenzone), Octocrylene, Serine, Bisabolol, Guaiazulene, Paraffin, Dimethicone, PEG-35 Castor Oil, Citric acid, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Isobutylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Magnesium Nitrate, Methyl-Cl-isothiazolinone, Methylisothiazolinone, BHA, BHT, Parfum (FRAGance), Linalool, Benzyl Salicylate, Hydroxymethyl-pentylciclohexen-carbaldehyde, a-Hexylcinnamaldehyde, 3-Methyl-4-(2,6,6-Trimethyl-2-Ciclohexen-1-yl)-3-buten-2-one.

Nikt jeszcze nie ocenił tego produktu.

Oceń produkt Dodałeś już ocenę