Niewiele brakowało, a stwierdziłabym, że z tą firmą jest coś nie tak. Za każdym razem, kiedy kupowałam ich kosmetyk spotykało mnie totalne rozczarowanie. Ale postanowiłam zaryzykować raz jeszcze, i zachęcona oryginalnym wyglądem opakowania, wybrałam ten krem.

A opakowanie jest wyjątkowe, trzeba przyznać. Jest to 50 ml pojemnik z dużym, przezroczystym zamknięciem, całość ma ok. 10 cm wysokości, przypomina skróconą piankę do golenia. I tak jak pianka do golenia, wyposażone jest w aplikator. Jedno naciśnięcie wydobywa optymalną ilość kremu, starczającą do posmarowania całej twarzy. Wszystko odbywa się higienicznie i wygodnie, bez grzebania palcami w słoiczku. Niestety ma też małą wadę – jest nieprzezroczyste – nie widać ile kremu jeszcze zostało i nie da się go otworzyć w celu ewentualnego wydobycia resztek.

Opakowanie to nie jedyna zaleta. Krem bardzo ładnie i delikatnie pachnie. Jest bardzo przyjemny w stosowaniu, dość gęsty, ale szybko się wchłania, nie przetłuszczając skóry. Przy mojej mieszanej cerze idealnie sprawdza się zarówno na noc, jak i na dzień pod makijaż.

Co do działania – nie stawiałam mu wysokich wymagań. Wystarczy, że nawilża i łagodzi podrażnienia, jak każdy przyzwoity krem do cery wrażliwej. Z tych zadań wywiązuje się świetnie. Ponad to całkiem mile wygładza i dodaje blasku skórze, ale to są kwestie drugorzędne. Z bajek i legend, jakie można wyczytać na opakowaniu, przytoczę najciekawsze: zawarte w nim filtry UV chronią przed fotostarzeniem, witamina E działa relaksująco, substancje z ekstraktu z pestek winogron neutralizują wolne rodniki, pobudzają procesu ochronne skóry i hamują proces starzenia, chroni przed szkodliwym wpływem środowiska. Jak w każdej legendzie, tak i tutaj może być ziarnko prawdy, jednak najlepiej traktować je jako upiększenie pudełka.

Bajki bajkami, ale trzeba jasno powiedzieć, że krem jest bardzo dobry i sądzę, że zadowoli nawet bardzo wybredne użytkowniczki. Gorąco polecam!

Nikt jeszcze nie ocenił tego produktu.

Oceń produkt Dodałeś już ocenę