Rumeur EDP

Lanvin podarował nam już porcję życiodajnego tlenu (Oxygen) i otulił zmysłową delikatnością (Eclat d'Arpege) - teraz przyszła kolej na coś zupełnie nieoczekiwanego. Rumeur uosabia kobiecość bez zahamowań, tabu i kompromisów. Już sam flakon jest niezwykły - nie jest ani po prostu śliczny, ani nadmiernie udziwniony. Jest inny. Piękny. Nieco w stylu retro. Jednak wnętrze temu przeczy i ukrywa zapach bardzo nowoczesny. Podstawowe nuty zapachu to: magnolia, płatki białej róży, jaśmin, lilia, pomarańcza, paczula i piżmo.

Początek to naprawdę mocne uderzenie - pojedynek pierwiastka męskiego i kobiecego. Wyczuwam aromat pomarańczy, który przywodzi na myśl spacer w pomarańczowym gaju, podczas "żniw". Zapach wiruje w ciepłym powietrzu, jest tak gęsty jak olejek pomarańczowy. Po chwili nie mam wątpliwości, że kobiecość zwycięża tę bitwę, bo zapach osładza się i łagodnieje. Jednak nie jest to słodycz spod znaku landrynek, karmelu czy waty cukrowej. Nic z tych rzeczy. To słodycz podszyta gorzkimi nutami. Jak szlachetna, ciemna czekolada. W środku kryje się bukiet białych kwiatów jaśminu i róży - pulsujący w gorącym rytmie piżma. Co ciekawe wyczuwam w Rumeur obecność aldehydów (pieszczotliwie nazywam je mydlinkami), których unikam jak ognia, jednak są tak fajnie wkomponowane w całość, że mi się to podoba!

Często mówi się o zapachach, że są zmysłowe bądź erotyczne. Rumeur to mieszanka, która wybucha na skórze czystą seksualnością! Nie jest przy tym wulgarny, czy nazbyt dosłowny. To zapach tylko dla dorosłych, niegrzecznych dziewczynek, które lubią celebrować swoją przewrotną kobiecość. Dobrze komponuje się ze sznurem pereł, wysokimi obcasami i... ładną bielizną. Pasuje do sukni z odkrytymi plecami, ale nie upierałabym się, że jest to zapach tylko na wieczór. Mocny, intensywny, trwały, ale i tajemniczy, zaskakujący, zagadkowy - esencja kobiecości. Mój zapach.

Za 50 ml EDP zapłacimy około 200 zł.